wtorek, 2 listopada 2010

Dialog międzyreligijny, ŻYCIE DUCHOWE 'JESIEŃ 56/2008, Zasłaniam się modlitwą niczym murem obronnym, Józef Augustyn SJ

 
Posted by Picasa

ŻYCIE DUCHOWE 'JESIEŃ 56/2008
Dialog międzyreligijny

ZBIGNIEW KUBACKI SJ Chrześcijaństwo a dialog międzyreligijny
JANUSZ SALAMON SJ Prawda w dialogu religii
ZBIGNIEW KUBACKI SJ Czy chrześcijanie potrzebują innych religii?
JAN M. BEREZA OSB Wierność własnej religii a dialog międzyreligijny
JACEK BOLEWSKI SJ Chrystus obecny wszędzie...
MAREK BLAZA SJ Kościół katolicki a religie niechrześcijańskie
KS. ALFONS J. SKOWRONEK Religia jako fundamentalna postawa człowieka
RYSZARD ZE ŚWIĘTEGO WIKTORA Benjamin Minor
KS. DARIUSZ JASTRZĄB Życie jest w nas samych
ALEXANDRA PLESHOYANO Wypowiedzieć imię Boga
ANDRZEJ P. BIEŚ SJ Św. Stanisław Kostka
Duchowość ćwiczeń
FRANZ MEURES SJ Ćwiczenia duchowne i psychoterapia
Modlitwa i życie
BŁ. KAROL DE FOUCAULD Miejmy nadzieję
JÓZEF AUGUSTYN SJ Zasłaniam się modlitwą niczym murem obronnym
Modlitwa przy udzielaniu sakramentu święceń
Misyjne drogi Kościoła
VINCENZO POGGI SJ Jezuici i islam
JAROSŁAW DURAJ SJ Kościół katolicki w Chinach
Rozmowy duchowo
Afryka to inny świat Rozmowa z kard. Adamem Kozłowieckim SJ
Wyszliśmy spod płaszcza Gogola Rozmowa z Leonidem Ostrowskim
Chrześcijanin w obliczu judaizmu Rozmowa z Bernardem M. Alterem OSB
Kościół w Australii Rozmowa z Eugeniuszem Ożogiem SJ
Świadectwa
BOŻENA KOPYLNIK Każdego dnia rano padam na kolana
KS. JÓZEF DZIEKOŃSKI Odnowa wiary na Polesiu Mozyrskim
KATARZYNA SZARANIEC Dar słabości
Słowo, obraz czyn
AGNIESZKA RYDZ Brat Karola Wojtyły
MONIKA SKARŻYŃSKA Znak wszechmogącego Boga
ANNA WOŹNIAKOWSKA Missa pro pace Kilara
JÓZEF AUGUSTYN SJ Nieśmiałość u źródeł zbrodni
KATARZYNA STOKŁOSA Drzwi dla wszystkich stoją otworem
Lektury
Ogłoszenia

Zasłaniam się modlitwą niczym murem obronnym
Józef Augustyn SJ
ŻYCIE DUCHOWE • JESIEŃ 56/2008


Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,3). Dlaczego Jezus tak mówi? Ponieważ w królestwie niebieskim, które On przynosi, człowiek nic nie bierze sobie sam, ale wszystko otrzymuje wyłącznie jako łaskę i dar. Stawać się jak dziecko, to prosić jak dziecko, otrzymywać jak dziecko i jak dziecko dziękować.
Jest nam niezmiernie trudno uwierzyć, że w wymiarze królestwa niebieskiego wszystko jest darem oraz łaską i że nic do nas nie należy. Dzieła, które prowadzimy, role i funkcje, które spełniamy, muszą być postrzegane jako dzieła królestwa niebieskiego, a nie nasze. I choć są one „na tym świecie" i mają swój ziemski wymiar, to jednak nie mogą być „z tego świata", to znaczy: nie mogą odzwierciedlać mentalności „tego świata", jego namiętności i grzechu, jego dążenia do zysku, rywalizacji i własnej chwały.
l. Jeżeli zapomnimy choćby na moment, że prowadzimy dzieła należące do królestwa niebieskiego, wówczas wszystko to, co robimy, stanie się natychmiast miejscem szukania siebie: własnego uznania czy korzyści materialnej; słowem miejscem realizacji siebie. To prawda, że nasze dzieła i pełnione funkcje są wcielone w ten świat. Dlatego to oczywiste, że czynnik ludzki - psychologiczny, społeczny, ekonomiczny czy polityczny -jest integralną częścią naszego zaangażowania. Ów ziemski wymiar musi być jednak przeniknięty wymiarem duchowym i moralnym, wymiarem królestwa niebieskiego.
Jak we wszystkie ludzkie dzieła, tak i w dzieła królestwa Bożego prowadzone na ziemi wpisane jest zagrożenie i niepewność tego świata: nie pewność polityczna, społeczna czy ekonomiczna. Ale niepewność ta oraz związane z nią trudności, kłopoty i cierpienia nie mogą być postrzegane wyłącznie jako przeszkody, a raczej jako wezwanie do nawrócenia i wzrostu wiary. Świadczą one najlepiej, że „nasze dzieła" nie są nasze, a „nasze plany" muszą być nieustannie poddawane działaniu Ducha Bożego oraz rozeznawane na osobistej i wspólnotowej modlitwie. Fakt, że jedne dzieła w Kościele umierają, a na ich miejsce rodzą się nowe, jest znakiem żywotności królestwa niebieskiego.
2. Modlitwa i tylko ona może zagwarantować, że nasze apostolskie planowanie wpisze się w dzieło królestwa niebieskiego. Bez usilnej modli twy, osobistej i wspólnotowej, plany te byłyby wyłącznie nasze. I choć zewnętrznie mogłyby wyglądać okazale, stałyby się jednak jałowe i bezpłodne. Niekiedy skarżymy się Jezusowi jak Szymon Piotr: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy (Łk 5, 5), ale zapominamy przy tym, że pracowaliśmy bez Niego: jedynie z własnej inicjatywy i tylko własnymi siłami. Kiedy nasze działanie zaczynamy od modlitwy, wówczas Jezus inspiruje nas i kieruje naszymi poczynaniami. Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów (Łk 5, 4) - powie Pan do swego ucznia i słowa te zapewnią owocność pracy Piotra i jego towarzyszy.
Pierwszym dziełem dla każdego z nas jest nasze własne życie duchowe i moralne, codzienna modlitwa, przejrzystość, fundamentalny szacunek dla bliźniego oraz współczucie. Wszyscy doskonale to wiemy, ale często o tym zapominamy. Modlitwa jest nam potrzebna do życia jak powietrze, woda i codzienny chleb, bez których człowiek umiera. W każdy dzień potrzebujemy oddychać Bogiem, pić z Jego źródła miłości i karmić się Jego łaską. Tylko jeśli nasze życie będzie zakorzenione w Nim, stanie się dobre i szczęśliwe, a prowadzone przez nas dzieła będą skuteczne. Bez modlitwy i życia duchowego zaczniemy zachowywać się nielogicznie, nierozumnie, a na wet destrukcyjnie i bezsensownie, niszcząc to, co sami wcześniej zbudowaliśmy, i krzywdząc innych. I właśnie dlatego winniśmy traktować modlitwę jako podstawowe nasze dzieło i najważniejszą odpowiedzialność.
Szczególnej modlitwy potrzebują nasze relacje z bliźnimi, tak często naznaczone ludzką ułomnością. Dzięki modlitwie możemy naprawdę po znać, co jest źródłem nieporozumień i konfliktów. Modlitwa pozwala przekraczać nasze negatywne emocje rozżalenia, gniewu i złości wobec bliźnich, a przyjmować postawy miłosierdzia i współczucia. Modlitwa otwiera zamknięte serca; podpowiada nam, jak winniśmy się zachować w sytuacjach konfliktowych. Św. Marek Eremita doradza: „Lepiej jest ze czcią pomodlić się za bliźniego, niż przy każdej okazji go napominać".
Modlitwa wprowadza ład, porządek i harmonię w nasze życie i dzieła. Nadaje im właściwy kierunek; wskazuje na cele: ten doczesny oraz ten wieczny - osiągnięcie pełni królestwa niebieskiego. Modlitwa jest konieczna szczególnie wówczas, kiedy jesteśmy kuszeni do zachowań dwuznacznych moralnie. Ona demaskuje pokusy i porządkuje świat ludzkich pragnień i po trzeb. Ewagriusz z Pontu naucza: „Ci, którzy gromadzą w sobie urazy i smutki, a chcą się modlić, podobni są do czerpiących wodę po to, by wlać ją do dziurawego dzbana. [...] Modlitwa to osłona przed smutkiem i zniechęceniem".
3. Aby nasze działanie mogło być owocne, musimy - odwołując się do przykładu i nauki Jezusa - zostawić na chwilę wszystkie prace i dzieła, opuścić na czas modlitwy braci i siostry, by udać się na „miejsce pustynne" lub zamknąć się „w izdebce". Tylko tak możemy się oddać wyłącznie do dyspozycji Boga. Otwierając przed Nim nasze serca, słuchając z uwagą Jego słowa, poznamy, czego On od nas pragnie i do czego nas wzywa. Tyl ko w ten sposób możemy oddzielić naszą wolę od Jego woli, nasze myśli od Jego myśli oraz nasze działania od Jego działań.
Doskonale rozumiała to Etty Hillesum, holenderska Żydówka, która w czasie drugiej wojny światowej zgłosiła się dobrowolnie do obozu koncentracyjnego w Westerborku, by służyć ludziom. Ta dzielna kobieta w swoim dzienniku pisała: „Zasłaniam się modlitwą niczym murem obronnym. Zaszywam się w modlitwie jak w klasztornej celi, po czym wychodzę na zewnątrz bardziej «pozbierana» i silniejsza. Ukrywanie się w zamkniętej celi modlitwy staje się dla mnie rzeczywistością i koniecznością. Wewnętrzne skupienie wznosi wysokie mury wokół mnie, za którymi odnajduję samą siebie, za którymi wyłonię się jednolita z rozproszenia. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że nadejdzie w końcu czas, kiedy będę klęczeć przez parę dni, dopóki nie poczuję, że otaczają mnie wały ochronne, za którymi nie grozi mi bezkształtność, zagubienie i upadek".
4. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5) -mówi Jezus. Dzięki modlitwie jesteśmy w stanie oddawać Bogu całe nasze życie i wszystkie nasze codzienne sprawy: te przeżywane świadomie za dnia i te, których nie jesteśmy jeszcze świadomi, a które ujawniają się przez nasze senne marzenia, nieraz pełne niepokoju i obawy o nas samych i naszą przyszłość.
Nie tylko prowadzone przez nas dzieła są darem i łaską, ale pozostaje nią przede wszystkim zaproszenie do modlitwy i nasze trwanie przed Pa nem. Jezus nie powołał nas bowiem jedynie do tego, abyśmy dla Niego pracowali, ale najpierw po to, byśmy z Nim przebywali, poznawali Go, miłowali i naśladowali.
Modlitwa jest najgłębszym źródłem radości życia. Zaiste, jeden dzień w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące; wolę stać w progu domu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników. Bo Pan Bóg jest słońcem i tarczą, Pan hojnie darzy laską i chwalą, nie odmawia dobrodziejstw postępującym nienagannie (Ps 84, 11-12).
Młody Tomasz Merton pisał w dzienniku: „Teraz dzięki Tobie modlę się przez cały dzień w wielkim pragnieniu, powtarzając wciąż od nowa: Pozwól mi należeć tylko do Ciebie, oddać Tobie wszystko. Kiedy się nie modlę, bywam oschły i chory. Kiedy się modlę, czasem dajesz mi niezmącony, najdyskretniejszy spokój. Nie mogę przestać! Nigdy nie wolno mi przestać się modlić! To boli, gdy przestaję się modlić".

Józef Augustyn S J (ur. 1950), rekolekcjonista, kierownik duchowy, profesor Wyższej Szkoły Filozoflczno-Pedagogicznej „Ignatianum" w Krakowie. Ostatnio opublikował: Przewodnik po przyjaźni', Przewodnik po rozterkach młodości', O tym, co w życiu ważne.